Należeli do jednej z najbardziej legendarnych jednostek specjalnych Wojska Polskiego. Żołnierze 1 Batalionu Szturmowego to elita elit przygotowywana na wojnę Układu Warszawskiego z NATO. Na głębokich tyłach przeciwnika mieli zajmować się rozpoznaniem i niszczeniem rakiet z głowicami jądrowymi. Takie zadania ćwiczyli przynajmniej do 1985 r. Na terenie wroga mieli przeżyć najwyżej 12 dni.
Przez lata tworzyli utajnioną jednostkę. Ale teraz, dzięki organizowanym od pięciu lat, Festynom Komandosa z tymi żołnierzami można porozmawiać przy kawie w „Cafe Rosa” – nieformalnej bazie organizatorów festynu. Lub wypić piwo i zjeść wojskową grochówkę w barze „Pod Spadochronem”, prowadzonym przez Andrzeja Wójcika, jednego z bardziej znanych komandosów z Dziwnowa.
Impreza odbywa się w sierpniu 2013 r.
W czasie wojny mieli niszczyć rakiety jądrowe, a na tyłach przeciwnika przeżyć nie więcej niż 12 dni
1 Batalion Szturmowy to jedna z legendarnych jednostek specjalnych Wojska Polskiego. W sierpniu 1957 r. dowódca 6 Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej gen. bryg. Bolesław Chocha rozkazał sformować Kompanię Rozpoznawczą. We wrześniu 1961 r., na bazie kompanii, powstał 26 Batalion Rozpoznawczy, który stał się samodzielną jednostką wojskową o numerze 4101. Pierwszym dowódcą JW 4101 został mjr Czesław Mitkowski. W 1964 r. batalion przeniesiono do nadmorskiego Dziwnowa na wyspie Wolin. W maju 1964 r 26 Batalion Rozpoznawczy zmienił nazwę na 1 Batalion Szturmowy. W maju 1986 r. 1 BSz został przeniesiony do Lublińca na Górnym Śląsku. W 1993 r na jego bazie rozpoczęto formowanie nowej jednostki – 1Pułku Specjalnego Komandosów. Obecnie jest to Jednostka Wojskowa Komandosów. Nadal nosi numer 4101.
W Dziwnowie batalion był jednostką samodzielną, utajnioną i podporządkowaną Zarządowi II Sztabu Generalnego WP oraz Inspektoratowi Szkolenia Sztabu Generalnego WP.
Komandosi byli szkoleni głównie do rozpoznania i niszczenia rakiet z głowicami jądrowymi. Takie zadania ćwiczono przynajmniej do 1985 r. Oprócz tego mieli likwidować stanowiska dowodzenia, prowadzić zwiad, rozpoznanie, dywersję i sabotaż na głębokich tyłach przeciwnika oraz organizować działania partyzanckie.
Dysponowali najnowszym sprzętem, m.in. pistoletami P-64 i pistoletami maszynowymi „Rak” („Ręczny Automat Komandosów”), tłumikami dźwięku, noktowizorami, radiostacjami agenturalnymi i urządzeniami do namierzania stacji radiolokacyjnych.
Wojskowi stratedzy planujący wojnę z NATO ustalili, że dziewięcioosobowe grupy specjalne z Dziwnowa będą działać w odległościach większych niż 400 km od własnych wojsk. Każda z grup musiała obejmować swym działaniem obszar o powierzchni 300 km kwadr. Średni czas „życia grupy” po przerzuceniu na obszar przeciwnika szacowano najwyżej na 10-12 dni.
Jedynym bojowym zadaniem batalionu poza granicami kraju był udział w interwencji Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w sierpniu 1968 r. Kilkadziesiąt godzin przed atakiem, grupy specjalne przerzucono w głąb Czechosłowacji, aby opanowały strategiczne punkty na trasie przemarszu polskich oddziałów. Tuż przed inwazją komandosi opanowali dwa przejścia graniczne na granicy polsko-czechosłowackiej.