77 dwuosobowych drużyn ukończyło drugą edycję GROM CHALLENGE, skomplikowany bieg terenowy, wzorowany na elementach selekcji do GROM-u. To dobra wiadomość, potwierdzająca determinację uczestników. Ale są też gorsze – niestety większości fanów komandosów wydaje się, że podstawowym kryterium otwierającym drzwi do jednostek specjalnych jest doskonała kondycja fizyczna. To za mało!
– W kraju jest coraz więcej biegów o charakterze ekstremalnym. Jak podczas prawie każdej takiej imprezy i u nas elementem do pokonania jest np. bagno.
Ale chcemy zaproponować – zarówno uczestnikom, jak i wojsku – coś więcej. Na tegoroczną edycję przyjechało ponad dwudziestu doświadczonych ludzi, którzy przez lata służyli w GROM-ie. Tacy żołnierze mają oko, żeby wyłapać osoby z predyspozycjami do służby w jednostkach specjalnych.Szkoda marnować tego potencjału – mówi mjr rez. dr Tomasz Kowalczyk z GROM GROUP, jeden z inicjatorów przedsięwzięcia.
Zwyciężyła drużyna nr 62, która pokonała trasę w 2 godz. i 33 min. Kolejne miejsca zajęły zespoły: nr 63, 67, 10 i 72. – Podobnie jak w prawdziwej selekcji nie podajemy nazwisk. Oczywiście sami uczestnicy mogą oficjalnie chwalić się zwycięstwami – wyjaśnia organizator.
W czasie biegu sprawdzano nie tylko kondycję fizyczną, ale też sprawność intelektualną. Przykłady? Na kilku punktach kontrolnych powieszono zdjęcia różnych typów broni. Instruktorzy nie zwracali uwagi na te fotografie, ale na ósmym punkcie kontrolnym zapytano biegnących ile obrazków zapamiętali? Na innym punkcie zawodnicy musieli ułożyć niezbyt skomplikowane puzzle. Wszystko po to, aby sprawdzić zdolność koncentracji, spostrzegawczość i cechę bardzo ważną dla komandosa: umiejętność wyłapywania z tła rzeczy, które nie pasują do otoczenia. Szczególnie podczas stresu wywołanego dużym wysiłkiem fizycznym. Wymagania zostały tak ustalone, aby promować ludzi, którzy potrafili współdziałać w zespole. Tak jak w GROM-ie praca zespołów jest podstawą działania.
– Zwracamy także uwagę na medycynę pola walki. Każdy zainteresowany służbą w mundurze – niezależnie od formacji – musi wiedzieć, że sprawna umiejętność udzielania pomocy osobom rannym i poszkodowanym ratuje życie. To nie jest slogan – kontynuuje mjr Kowalczyk.
Dlatego ratownicy z Wojskowego Instytutu Medycznego sprawdzali, jak uczestnicy radzą sobie z prawidłowym sposobem założenia opaski uciskowej, tzw. stazy taktycznej. To jedna z podstawowych umiejętności jaką powinni posiadać żołnierze oraz ludzie planujący założyć mundur. Niestety, tylko część biegnących potrafiła prawidłowo wykonać zadanie. Niektórzy pierwszy raz widzieli opaskę uciskową. Większość znała zastosowanie stazy, ale nie potrafiła jej właściwie założyć.
GROM CHALLENGE jest najprawdopodobniej jedynym biegiem, w czasie którego zawodnicy strzelają z broni palnej.
Dla uczestników była to niezła gratka. Ogień prowadzili z pistoletów maszynowych MP-5 – legendarnej broni, której przed laty żołnierze GROM-u często używali na tej samej strzelnicy poligonu w Czerwonym Borze.
Instruktorzy zauważyli, że niektórzy zawodnicy rezygnowali z wykonywania zadań na poszczególnych punktach kontrolnych. Wynikające z tego kary chcieli nadrobić szybszym pokonaniem trasy. Punktacja zadań była jednak tak skonstruowana, że sprawnością nie dało się wyeliminować punktów karnych. Dlatego zwycięskie zespoły nie miały najlepszych czasów, ale bardzo solidnie podeszły do wykonania wszystkich zadań.
Bieg odbywa się w Czerwonym Borze niedaleko Zambrowa, na dawnym poligonie jednostki GROM. Zawodnicy ruszają na trasę z kilkukilogramowymi plecakami, w mundurach lub kombinezonach ochronnych, w butach ponad kostkę. – Nasze zawody trwają zaledwie jeden dzień, ale chcemy zapewnić uczestnikom maksimum doznań i emocji z prawdziwych selekcji do naszej jednostki.
To jest pierwsza w Polsce impreza organizowana i nadzorowana przez najstarszych komandosów GROM-u, którzy do oddziału trafili w pierwszych latach jego istnienia – mówi Wojciech Grabowski, wiceprezes GROM GROUP, które zorganizowało wydarzenie.
GROM CHALLENGE ma za zadanie integrować środowisko żołnierzy, którzy służyli w tej jednostce. Pomysł wspiera płk Piotr Gąstał, obecny dowódca, jednocześnie jeden z pierwszych jej żołnierzy.
– Mam nadzieję, że zawody w Czerwonym Borze przyniosły satysfakcję uczestnikom. Wszystkim szczerze gratuluję, bo trasa nie była łatwa. Ale skoro odwołujemy się do wartości związanymi z początkami GROM-u, to nie może być inaczej. Oprócz przygody chcemy też pokazać, że służba w elitarnych jednostkach wymaga nie tylko sprawności fizycznej, ale przede wszystkim odpowiednich walorów intelektualnych oraz wielkiej odporności psychicznej – kończy mjr Tomasz Kowalczyk.
Organizatorzy zapowiadają, że przyszłoroczne zawody zaskoczą uczestników. Niespodzianką będzie zarówno długość trasy, jak i nowe przeszkody.